Byłam w Iraku*
Taki tytuł mogłaby nosić książka opowiadająca o okrutnym reżimie, wojnie, chaosie, religijnych fundamentalistach. Jednak w mojej krótkiej opowieści nie będzie nic z tych rzeczy. Dlaczego? Bo byłam w Regionie Kurdystanu[i] popularnie zwanym Irackim Kurdystanem. Tak, tu jest bezpiecznie. Iracki Kurdystan - oaza spokoju Iracki Kurdystan w niczym nie przypomina ogarniętego powojennym chaosem państwa. Erbil, prężnie rozwijającą się stolicę Kurdystanu, od Mosulu, najniebezpieczniejszego miasta w tej części świata dzieli zaledwie 80 km i linia autonomii, a wydaję się jak gdyby te dwa miasta stanowiły zupełnie inny świat. Na ulicach Erbilu czy Dohuku nie uświadczysz starych samochodów, bądź nawet małych, ekonomicznych samochodów, królują natomiast eleganckie Mercedesy i wielkie jeepy prosto z fabryki. Nic dziwnego, skoro litr benzyny kosztuje 90 centów. Przejawy ekonomicznego boomu widać wszędzie, jak grzyby po deszczu powstają nowe osiedla, nowoczesne hotele i centra handlowe. Oczywiście istnieją dysproporcje między wielkimi miastami a wsiami, jednak nie umniejsza to w żaden sposób sukcesu tego regionu. Kurdowie są bardzo dumni z tego, co osiągnęli. Przez wiele lat byli traktowani, jak obywatele drugiej kategorii. Pamięć ludobójczego ataku chemicznego, wciąż jest żywa. Karzanowi drży głos, gdy wspomina o Halabdży. De facto Kurdystan funkcjonuje jako niezależna jednostka administracyjna Iraku dopiero od 1991 roku, kiedy to siły kurdyjskie zmusiły wojska Saddama Husseina do wycofania się z regionu. Dziś staranie pielęgnuje swoją autonomię, a ludzie w przygranicznych miejscowościach witają nas słowami „Wellcome in Kurdistan!”. Tutaj ziścił się kurdyjski sen o niezależności. Mniejszość kurdyjska na terenach Turcji, Iraku, Iranu oraz Syrii to według różnych źródeł to 25 - 35 milionów osób, a gdy w grę wchodzą takie liczby, słowo „mniejszość” wydaje się nieco nieadekwatne. Kurdowie to najliczniejszy lud na świecie, który mimo swoich ciągłych dążeń nie posiada własnego państwa. Sytuacja narodu kurdyjskiego porównywana jest do czasów, gdy nasz kraj znajdował się pod zaborami. Kurdowie, wbrew powszechnej opinii nie są Arabami, mają swój odrębny język, kulturę oraz tradycję. Iracki Kurdystan to teren, gdzie obok siebie żyją muzułmanie, chrześcijanie oraz jezydzi. Nie zawsze było to spokojne współegzystowanie, ale obecnie mimo bardzo silnego przywiązania do swoich wyznań, nie ma incydentów na tle religijnym. O tym, że jesteśmy w okrytym niechlubną sławą medialną Iraku przypominają nam jedynie punkty kontrolne kurdyjskich oddziałów, które mijamy co jakiś czas. Uśmiechnięci żołnierze widząc turystów wesoło zagadują. „Welcome in Kurdistan!” [i] Oficjalna polska nazwa autonomicznego regionu Irackiego Kurdystanu wg. PSNG
0 Komentarze
Odpowiedz |
Polub by by na bieżąco
Nowości z Instagrama
bazarek
|